niedziela, 3 listopada 2013

Warm milk

Kiedyś seriale oglądało się inaczej. Były inne. W latach 90’tych serial nie był artystycznie dobrym towarem, poza paroma wyjątkami oczywiście. Właśnie wtedy pojawił się serial, który zobaczyłam dobre 17 lat później. Teraz przez niego/dzięki niemu oglądam wszystko, co godne uwagi, ale również to, do czego wolałabym się nie przyznawać. „Twin Peaks” jest pod każdym względem serialem niezwykłym, choć nie od razu się w nim zakochałam.

Może stare, może wszyscy znają, ale tą czołówką otwieram bloga. Pewnie przemawia przeze mnie sentyment, jednak jest to dla mnie jeden z najlepszych opening’ów w historii. W swoim minimalizmie obrazu i dźwięku przygotowuje nas na nastrój serialu, który z jednej strony jest zupełnie inny niż czołówka, z drugiej idealnie do siebie pasują. Jest spokojna i stonowana 

a jednocześnie niepokojąca i niebezpieczna. W tle słychać spokojne "Falling" Angelo Badalamentiego, które nadaje obrazowi sielskiego klimatu. 



Brak komentarzy: